sobota, 31 stycznia 2015

Odłam 4 - Echo przeszłości.

Dawno nie napisałem tak dobrego rozdziału ^.^... ''Kocham, kocham, kocham''-Kora. Ukochany cytat Kory XP...

                                                                                                                                     Snow-bez odbioru.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wielki snop światła oświetla moje nagie ciało. Spoczywam bezwładnie na stole operacyjnym, a wokół mnie zgrabnie tańczą białe rękawiczki. Krew cieknie po moim brzuchu odsłaniając obrzydliwe wnętrzności. Nie czuję się zmęczona, lecz  z jakiegoś powodu nie mogę się ruszyć. Nawet po ogromnej dawce znieczulenia powinnam zwijać się z bólu, a jednak nie ma tu nic oprócz niebywałego spokoju i uczucia pustki.
 W pewnym momencie to wszystko niszczy ogłuszający pisk, który pobudza moje mięśnie, jest na tyle silny, że przez chwilę tracę wzrok. Automatycznie moje ciało stara zgiąć się w pół co skutkuje kolejnym piskiem, tym razem aparatury, do której jestem podłączona oraz natychmiastową reakcją ogromnych białych rękawiczek, wbijających mi wielką szpulę w szyję, po której tracę przytomność.

                                                   

                                                       ***

 Żółtoczerwone liście spadają z drzew, jesień zbliża się wielkimi krokami. Lecz ja nie zamierzam się tym zbytnio martwić, dzisiejszy dzień jest niezwykle pogodny, wręcz idealny na zabawę wśród wzgórzu pełnych dzikich roślin i zwierząt.
  Przemierzając słoneczne pagórki dystryktu siódmego, w pewnym momencie natrafiam na coś z czym jeszcze nigdy się nie spotkałam, to wielki posępny budynek zbudowany z ciemnego drewna i cegieł, leży tuż przy granicy polany z lasem, z jakieś siedem kilometrów od mojej rodzinnej wioski Redwood. Wygląda na bardzo stary. Sporą część tej monumentalnej budowli pokrywają plączą, a po okrążeniu go dokładnie zauważam ogromnie drzwi raczej przypominające wrota do cmentarza potępionych. Kiedy przez nie przechodzę sytuacja całkowicie się odwraca. Panuje tu niezwykły chłód, a małe promyczki światła docierają jedynie przez szczeliny w murze i dachu. W tym miejscu oprócz górującego mroku znajduje się także niekompletny rząd kamiennych ławek (po dwóch stronach)  ustanowiony wprost do miejsca centralnego gdzie oprócz gruzu znajduje się jakby wydłużony stół, na którym leży jakaś niezwykle gruba książka. Podążam dalej ścieżką pomiędzy ławami oglądając przy tym niezwykłe obrazy. Na jednym z nich przedstawiona kobieta wycierająca krew z czoła mężczyźnie z cierniami na głowie i krzyżem noszonym na plecach, dziwna koncepcja na obraz. Idąc dalej w oczy rzuca mi się porwany fragment kobiecej twarzy przykrytej niebieską chustą oraz jeszcze ciekawszy malunek gigantycznej łodzi pełnej zwierząt, przedzierającą się przez  morze.
Kiedyś musiało tu być pęknie... To miejsce może być zamkiem, o którym uczono nas na ''tajnych naukach''. Mówiono, że bez pomocy różnych specjalistycznych sprzętów budowano ogromne budowle. Zamek był twierdzą nie do zdobycia, jednak miał jeden słaby punkt, nie był samowystarczalny. Pożywienia, odzieży, drewna jak i węgla dostarczały mu sterroryzowane pobliskie wioski. Podobnie jest w Panem, jest zamek, są wioski i głupiutcy ludzie myślący, że są niezwyciężeni.
 Zapach stęchlizny jest równie nieznośny co grobowa cisza. Gdy dochodzę do centralnego punktu od razu w oczy rzuca mi się księga, która przyciąga mnie swoją tajemniczością. Zdmuchuje z niej grubą warstwę kurzu i oglądam okładkę. Po wyprodukowaniu musiała wyglądać znacznie lepiej, gdyż z niegdysiejszej bieli nie pozostało już prawie nic. Owa książka nosi tytuł brzmi ''Biblia'', a obok napisu znajduje się również krzyż.
 Gdy otwieram księga, przez dziwną budowle przelatuje ogromny nietoperz przerażając mnie na tyle bym upuściła książkę i wydała z siebie zduszony krzyk. Przez chwilę stoję osłupiona, ale szybko wraca spokój i powracam do lektury. Księga sama wybrała sobie stronę, a ja zamiast przeczytać całość skupiam się na jednym zdaniu wypisanym złotym drukiem, brzmi ono ''Nie ma pokoju dla bezbożnych''.